Tobiasz z pokolenia i z miasta Neftali (które jest na wyższych miejscach Galilejej nad Naasson, za drogą, która wiedzie ku zachodowi, po lewej mając miasto Sefet),
2 gdy był poiman za dni Salmanazara, króla Asyryjskiego, jednak w poimaniu będąc, drogi prawdy nie odstąpił,
3 tak iż wszytkiego, co mógł mieć, na każdy dzień braciej wespół poimanej, którzy byli z jego rodu, udzielał.
4 A chocia był młodszy ze wszytkich w pokoleniu Neftali, wszakże nic dziecinnego w sprawie nie czynił.
5 Na ostatek, gdy wszyscy chodzili do cielców złotych, które był sprawił Jeroboam, król Izraelski, ten sam chronił się towarzystwa wszytkich,
6 ale chodził do Jeruzalem do kościoła Pańskiego i tam się kłaniał Panu Bogu Izraelowemu, wszytkie pierworodztwa swe i dziesięciny swe wiernie ofiarując,
7 tak iż trzeciego roku nowo nawróconym i przychodniom wszytkę dziesięcinę dawał.
8 Te rzeczy i inne tym podobne według Zakonu Bożego dziecięciem będąc, zachowywał.
9 A gdy się zstał mężem, pojął żonę Annę z pokolenia swego i zrodził z niej syna, dając mu imię swe,
10 którego nauczył z dzieciństwa bać się Pana Boga i wstrzymać się od wszelkiego grzechu.
11 A tak gdy przez poimanie przyszedł z żoną swą i z synem do miasta Niniwen ze wszytkim pokoleniem swoim
12 (gdy wszyscy pożywali z pokarmów pogańskich), on strzegł dusze swej i nigdy się ich pokarmami nie splugawił.
13 A iż pomniał na Pana ze wszytkiego serca swego, dał mu Bóg łaskę przed oczyma Salmanazara króla,
14 i dał mu wolność iść, gdzie by kolwiek chciał, mając wolność czynić, co by kolwiek chciał.
15 Chodził tedy do wszytkich, którzy w poimaniu byli i dawał im napominania zbawienne.
16 A gdy przyszedł do Rages, miasta Medczyków, a z tych rzeczy, któremi był uczczony od króla, miał dziesięć talentów śrebra
17 gdy w wielkim zgromadzeniu narodu swego widział Gabela potrzebnego, który był z pokolenia jego, dał mu na cyrograf śrebra pomienioną wagę.
18 A po niemałym czasie, po śmierci króla Salmanazara, gdy królował syn jego Sennacheryb miasto niego i syny Izraelskie miał w nienawiści w oczach swych,
19 Tobiasz na każdy dzień obchodził wszytek naród swój i cieszył je, i udzielał każdemu, ile mógł z majętności swojej:
20 łaknące żywił i nagim odzienie dawał, a umarłym i zabitym pogrzeb z pilnością sprawował.
21 Na koniec, gdy się król Sennacheryb wrócił, uciekszy z Żydowskiej ziemie przed porażką, którą był około niego uczynił Bóg dla bluźnierstwa jego, a rozgniewany zabijał wielu z synów Izraelskich, Tobiasz pogrzebał ciała ich.
22 Ale gdy oznajmiono królowi, kazał go zabić i zabrał wszystkę majętność jego.
23 A Tobiasz z synem swoim i z żoną uciekwszy, krył się nagi, bo go wiele ich miłowało.
24 Lecz po czterdzieści i piąci dni zabili króla synowie jego
25 i wrócił się Tobiasz do domu swego, i wrócono mu wszytkę majętność jego.
A potym, gdy było święto Pańskie i sprawiono obiad dobry w domu Tobiaszowym,
2 rzekł synowi swemu: Idź a przywiedź kilku z naszego pokolenia bojących się Boga, aby używali z nami.
3 A gdy poszedł, wróciwszy się, powiedział mu, źe jeden z synów Izraelskich zabity leżał na ulicy. I natychmiast wyskoczywszy z siedzenia swego, opuściwszy obiad, na czczo, przybieżał do ciała.
4 A wziąwszy je, zaniósł do domu swego potajemnie, aby po zaszciu słońca ostrożnie je pochował.
5 A skrywszy ciało, jadł chleb z żałością i ze drżeniem,
6 wspominając one słowa, które mówił Pan przez Amos proroka: Święta wasze obrócą się w płacz i w żałość (Am 8.10).
7 A gdy słońce zaszło, poszedł i pogrzebł go.
8 A wszyscy bliscy jego strofowali go, mówiąc: Już cię dla tej przyczyny kazano zabić i zaledwieś uszedł skazania na śmierć, a znowu grzebiesz umarłe?
9 Ale Tobiasz, więcej się bojąc Boga niżli króla, porywał ciała zabitych i krył w domu swym, a o północy je grzebł.
10 I trafiło się, że jednego dnia, będąc spracowany z pogrzebu, przyszedszy do domu swego porzucił się podle ściany i zasnął,
11 a z gniazda jaskółczego, gdy spał, gorący gnój upadł na oczy jego i zstał się ślepym.
12 A tę pokusę dlatego Bóg nań przepuścił, żeby potomkom był dan przykład cierpliwości jego jako Hioba świętego.
13 Bo gdyż z młodości swej zawżdy się Boga bał i strzegł przykazania jego, nie zasmucił się przeciw Bogu, że plaga ślepoty potkała go,
14 ale nieporuszony trwał w bojażni Bożej, dziękując Bogu przez wszytki e dni żywota swego.
15 Bo jako świętemu Hiobowi urągali królowie, tak i temu powinni i krewni jego naśmiewali się z żywota jego, mówiąc:
16 Gdzież jest nadzieja twoja, dla którejeś jałmużny i pogrzeby czynił?
17 Ale Tobiasz strofował je, mówiąc: Nie mówcie tak,
18 bo jesteśmy synowie świętych i żywota onego czekamy, który Bóg da tym, którzy wiary swej nigdy nie odmieniają od niego.
19 A Anna, żona jego, chadzała co dzień na tkacką robotę, a z prace rąk swoich pożywienie, którego nabyć mogła, przynosiła.
20 Skąd zstało się, że dostawszy koźlęcia kóz, przyniosła do domu.
21 Którego gdy mąż jej głos wrzeszczącego usłyszał, rzekł: Patrzcie by snadź kradzione nie było, wróćcie je panom swoim, bo się nam nie godzi albo jeść co z kradzieży, albo się dotykać.
22 Na to żona jego, rozgniewawszy się, odpowiedziała: Jawnieć próżna zstała się nadzieja twoja i jałmużny twoje teraz się okazały.
23 I temi i inszemi takimi słowy urągała mu.
1 Westchnął tedy Tobiasz i począł się modlić z płaczem,
2 mówiąc: Sprawiedliwyś jest Panie i wszystkie ssądy twoje są sprawiedliwe, i wszystkie drogi twoje miłosierdzie i prawda, i sąd.
3 A teraz, Panie, wspomni na mię, a nie mści się za grzechy moje ani pamiętaj na występki moje abo rodziców moich.
4 Bodeśmy nie zachowali przykazania twego, przetożeśmy wydani na łup i w niewolnictwo, i na śmierć, i na obmowisko, i na pośmiech wszytkim narodom, między któreś nas rozproszył.
5 A teraz, Panie, wielkie sądy twoje: iżeśmy nie czynili według przykazania twego i nie chodziliśmy szczerze przed tobą.
6 A teraz, Panie, uczyń ze mną według wolej twojej a rozkaż w pokoju wziąć ducha mego, bo mi daleko lepiej umrzeć, niżli żyć.
7 Tegoż tedy dnia przydało się, iż Sara, córka Raguelowa, w Ra-ges, mieście Medskim, i ona usłyszała urąganie od jednej służebnice ojca swego.
8 Bo była wydana za siedm mężów, a czart imieniem Asmodeus pomordował je, skoro do niej weszli.
9 Gdy tedy karała dziewkę za jej winą, odpowiedziała jej, mówiąc: Bodajżeśmy więcej nie oglądali syna ani córki z ciebie na ziemi, morderko mężów twoich!
10 Czyli i mnie chcesz zabić, jakoś już zabiła siedmi mężów? Na te słowa poszła do zwierzchniej komory domu swego a przez trzy dni i trzy nocy nie jadła ani piła,
11 ale trwając na modlitwie, z płaczem prosiła Boga, aby ją od tego urągania wybawił.
12 I zstało się dnia trzeciego, gdy kończyła modlitwę, błogosławiąc Pana,
13 rzekła: Błogosławione jest imię twoje, Boże ojców naszych, który gdy się rozgniewasz, miłosierdzie j uczynisz, a czasu utrapienia grzechy odpuszczasz tym, którzy cię wzywają.
14 Do ciebie, Panie, oblicze moje obracam, do ciebie podnaszam oczy moje.
15 Proszę, Panie, abyś mię od związku tego urągania wybawił abo mię więc wyrwał z ziemie.
16 Ty wiesz, Panie, żem ci nigdy nie żądała męża i czystą zachowałam duszę moję od wszelakiej pożądliwości.
17 Nigdym się z igrającymi nie mieszała anim społeczności miała z tymi, którzy w lekkości chodzą.
18 Lecz męża z bojaźnią twoją, a nie z pożądliwością moją, przyzwoliłam pojąć.
19 I abom ja ich niegodną była, i abo oni podobno mnie byli niegodni, żeś mię podobno innemu mężowi zachował.
20 Bo nie jest w mocy człowie-I czej rada twoja.
21 Lecz to za pewną ma każdy, który cię chwali, iż żywot jego, I jeśliby był w doświadczeniu, ko-ronowan będzie. A jeśliby był w utrapieniu, wybawion będzie. A jeśliby był w karaniu, ku miłosierdziu twemu wolno mu: przyść będzie.
22 Nie kochasz się bowiem w naszym zatraceniu, bo po niepogodzie pogodę czynisz, a po płaczu i żałobie pocieszenie wlewasz.
23 Niechajże imię twoje, Boże Izraelski, będzie błogosławione i na wieki!
24 Tegoż czasu obojga modlitwy wysłuchane są przed oczyma chwały Boga Najwyższego.
25 I posłan jest Anjoł Pański, święty Rafael, aby ich oboje uzdrowił, których modlitwy jednego czasu przed oczyma Pańskimi były przełożone.
Gdy tedy Tobiasz mnimał, że modlitwa jego była i wysłuchana, żeby umrzeć mógł, wezwał do siebie Tobiasza, syna swego,
2 i rzekł mu: Słuchaj, synu mój, słów ust moich a załóż je jako fundament w sercu twoim.
3 Gdy Bóg weźmie duszę moję, pogrzeb dało moje a miej w uczciwości matkę twoję po wszytkie dni żywota jej,
4 bo pamiętać masz, które i jako wielkie niebezpieczeństwa der-piała dla ciebie w swym żywocie.
5 A gdy i ona wypełni czas żywota swego, pogrzeb ją podle mnie.
6 A przez wszytkie dni żywota twego miej na pamięci Boga a strzeż się, byś kiedy na grzech nie przyzwolił, a nie przestąpił przykazania Pana Boga naszego.
7 Czyń jałmużnę z majętności twoich, a nie odwracaj oblicza twego od żadnego ubogiego: bo tak będzie, że ani od ciebie nie odwróci się oblicze Pańskie.
8 Jako będziesz mógł, tak bądź miłosierny.
9 Będzieszli miał wiele, hojnie dawaj, jeśli mało będziesz miał, i mało z chudą udzielać usiłuj.
10 Tak bowiem skarbisz sobie zapłatę dobrą na dzień potrzeby.
11 Bo jałmużna od wszelkiego grzechu i od śmierci wybawia, a nie dopuści duszy iść do ciemności.
12 Jałmużna wielką ufnością będzie przed nawyższym Bogiem wszytkim, którzy ją czynią.
13 Strzeżże się pilnie, synu mój, wszelakiego porubstwa, a oprócz żony swej nigdy o grzechu nie wiedz.
14 Pysze nigdy w myśli twojej ani w słowie twoim panować nie dopuszczaj, bo od niej początek wzięło wszytko zatracenie.
15 Ktokolwiek d będzie co robił, natychmiast mu oddaj zapłatę, a zarobek najemnika twego niech u ciebie żadnym sposobem nie zostaje.
16 Czego byś nienawidzić, abyć kto inny czynił, patrz, abyś ty kiedy drugiemu nie czynił.
17 Chleba twego z łaknącymi i z ubogimi pożywaj, a szatami twemi nagie przyodziewaj.
18 Chleb twój i wino twoje staw na pogrzebie sprawiedliwego, a nie jedz go ani pij z grzesznikami.
19 Rady zawżdy od mądrego szukaj.
20 Błogosław Boga na każdy czas a proś go, aby drogi twoje prostował, a wszytkie rady twoje niech w nim przebywają.
21 Oznajmujęć też, synu mój, żem dał dziesięć talentów śrebra, gdyś jeszcze był dziecinką, Gabelowi w Rages, mieście Medskim, i cyrograf jego mam u siebie.
22 A przeto popytaj się, jako byś mógł do niego przyść i wziąć od niego pomienioną wagę śrebra, a wrócić mu cyrograf jego.
23 Nie bój się, synu mój: ubogić wprawzie żywot wiedziemy, ale wiele dobrego mieć będziemy, jeśli się będziem bać Boga a odstąpimy od wszelakiego grzechu i będziem dobrze czynić.
Odpowiedział tedy Tobiasz ojcu swemu i rzekł: Wszytko, coś mi rozkazał, ojcze, uczynię.
2 Ale nie wiem, jako mam dochodzić tych pieniędzy. On mnie nie zna ani ja onego: cóż mu za znak dam? Ale ani drogi, którą tam chodzą, nigdym nie świadom.
2 Odpowiedział mu tedy ociec jego i rzekł: Mam ci u siebie cyrograf jego, który skoro mu ukażesz, natychmiast odda.
3 Ale idź teraz a poszukaj sobie jakiego człowieka wiernego, który by szedł z tobą za pewną zapłatą swą, abyś pókim jeszcze żyw, odebrał je.
5 Wyszedszy tedy Tobiasz, na-lazł młodzieńca świetnego, stojącego przepasanym i jakoby gotowym na chodzenie.
6 A nie wiedząc, żeby był Anjoł Boży, pozdrowił go i rzekł: Skąd cię mamy,
7 dobry młodzieńcze? A on odpowiedział: Z synów Izraelskich. I rzekł mu Tobiasz: A wiesz drogę, która wiedzie do krainy Medskiej?
8 Któremu odpowiedział: Wiem i częstom chadzał po jej wszytkich drogach, i mieszkałem u Gabela, brata naszego, który mieszka w Rages, mieście Medskim, które leży na górze Ekbatanis.
9 Któremu Tobiasz rzekł: Proszę, poczekaj mię, aż to samo powiem ojcu memu.
10 Tedy wszedszy Tobiasz, oznajmił to wszytko ojcu swemu. Czemu zdziwiwszy się ociec, prosił, aby wszedł do niego.
11 A tak wszedszy, pozdrowił go i rzekł: Niech ci zawżdy będzie wesele!
12 I rzekł Tobiasz: Co za wesele mi będzie, który w ciemności siedzę, a światłości niebieskiej nie widzę?
13 Któremu rzekł młodzieniec: Bądź serca mężnego, blisko tego, że od Boga uzdrowion będziesz.
14 Rzekł mu tedy Tobiasz: Możeszli ty dowieść syna mego do Gabela do Rages, miasta Med-skiego? A gdy się wrócisz, oddam ci twą zapłatę.
15 I rzekł mu Anjoł: Ja go dowiodę i zaś przywiodę do ciebie.
16 Któremu Tobiasz odpowiedział: Proszę cię, powiedz mi, z któregoś ty domu abo pokolenia
17 Rzekł mu Rafael Anjoł: Pytasz się o narodzie najemnikowym czyli o samym najemniku, który by szedł z synem twoim?
18 Ale abym cię nie frasował, ja jestem Azariasz, syn Ananiasza wielkiego.
19 Odpowiedział Tobiasz: Z wielkiegoś ty rodu. Ale proszę, nie gniewaj się, żem się chciał dowiedzieć rodu twego.
20 A Anjoł rzekł mu: Ja zdrowego zawiodę i zaś zdrowego tobie przywiodę syna twego.
21 A Tobiasz odpowiadając, rzekł: Idźcież szczęśliwie, a Bóg niechaj będzie w drodze waszej i Anjoł jego niechaj z wami idzie.
22 Wszytko tedy nagotowawszy, co mieli nieść w drodze, pożegnał Tobiasz ojca swego i matkę swoję i poszli oba społu.
23 A gdy wyszli, poczęła matka jego płakać i mówić: Podporę starości naszej odjąłeś i odesłałeś od nas.
24 Bodaj nigdy nie były te pieniądze, po któreś go posłał!
25 Bośmy dosyć mieli na ubóstwie naszym, żeśmy to sobie mogli za bogactwa poczytać, żeśmy patrzyli na syna naszego.
26 I rzekł jej Tobiasz: Nie płacz, zdrów dojdzie syn nasz i zdrów się wróci do nas, i oglądają go oczy twoje.
27 Bo wierzę, iż Anjoł Boży dobry poprowadzi go i dobrze sprawi wszytko, co się dzieje około niego, tak iż z radością wróci się do nas.
28 Na te słowa przestała matka płakać i umilkła.
A Tobiasz poszedł i pies za nim bieżał. A pierwszym noclegiem został przy rzece Tygrys.
2 I wyszedł, aby umył nogi swe, a oto ryba okrutna wyszła, aby go pożarła.
3 Której zlęknąwszy się Tobiasz, krzyknął wielkim głosem, mówiąc: Panie, rzuca się na mię!
4 I rzekł mu Anjoł: Uchwyć ją za skrzele a ciągni ją do siebie. Co gdy uczynił, wyciągnął ją na suszą i jęła się miotać przed nogami jego.
5 Tedy mu rzekł Anjoł: Rozpłataj tę rybę, a serce jej i żółć, i wątrobę schowaj sobie, bo te rzeczy są potrzebne do lekarstw pożytecznie.
6 Co gdy uczynił, upiekł mięso jej i wzięli z sobą na drogę: ostatek nasolili, co by im dostało, ażby przyszli do Rages, miasta Medskiego.
7 Spytał tedy Tobiasz Anjoła, i rzekł mu: Proszę cię, bracie Azariaszu, żebyś mi powiedział, co za lekarstwo będą miały te rzeczy, któreś z ryby schować kazał?
8 A odpowiadając Anjoł, rzekł mu: Serca tego cząstkę jeśli włożysz na węgle, dym jego odpą-dza wszelakie czarty, choć od męża, choć od niewiasty, tak iż więcej do nich nie przystąpią.
9 A żółć pomaga na pomazanie oczu, w których by byk) bielmo. I i będą uzdrowione.
10 I rzekł mu Tobiasz: Gdzie chcesz, abyśmy stali?
11 I odpowiadając Anjoł, rzekł: Jest tu imieniem Raguel, mąż powinowaty z pokolenia twego, a ten ma córkę imieniem Sarę, ale ani mężczyzny, ani dziewki żadnej nie ma inszej oprócz jej:
12 twoja ma być wszytka majętność jej i masz ją ty pojąć za żonę.
13 A tak żądaj jej u ojca jej, a da ją tobie za żonę.
14 Odpowiedział tedy Tobiasz i rzekł: Słyszę, że była wydana za siedmi mężów, a pomarli; alem i to słyszał, że je czart zamordował.
15 Otóż się boję, by snadż i mnie się to nie zstało. a gdyżem jest jedynak u rodziców moich, bych nie wprawił starości ich z żałością do piekła.
16 Rzekł mu tedy Anjoł Rafael: Posłuchaj mię, a pokażęć, którzy to są, nad którymi czart przemóc może.
17 Ci bowiem, którzy w małżeństwo tak wstępują, że Boga od siebie i od serca swego wyrzucają, a swej lubości tak dosyć czynią, jako koń i muł, którzy rozumu nie mają: nad tymi czart ma moc.
18 Ale gdy ją ty pojmiesz, wszedszy do łożnice, wstrzymajże się od niej przez trzy dni, a niczym się innym jedno modlitwami z nią nie będziesz zabawiał.
19 A tejże nocy, zapaliwszy wątroby j rybiej, będzie odpędzono czartostwo.
20 A drugiej nocy w złączenie I świętych patriarchów przypuszczon będziesz.
21 A trzeciej nocy i błogosławieństwa dostąpisz, aby i się z was synowie zdrowi rodzili.
22 Lecz po trzeciej nocy weźmiesz pannę z bojaźnią Pańską, więcej chęcią dziatek niżli lubością zjęty, żebyś w nasieniu Abrahamowym błogosławieństwa w syniech dostąpił.
I weszli do Raguela, i przyjął je Raguel z radością.
2 I przypatrując się Raguel Tobiaszowi, rzekł Annie, żenie swej: Jako podobny jest ten młodzieniec ciotecznemu bratu memu!
3 A gdy to wymówił, rzekł: Skądeście, młodzieńcy, bracia naszy? A oni rzekli: Jesteśmy z pokolenia Neftali, z niewolej Niniwe.
4 I rzekł im Raguel: A znacie Tobiasza, brata mego? Którzy rzekli: Znamy.
5 A gdy wiele dobrego o nim mówił, rzekł Anjoł do Raguela: Tobiasz, o którym pytasz, jest ociec tego.
6 I rzucił się Raguel, i pocałował go z płaczem. I płacząc nad szyją jego,
7 rzekł: Miej błogosławieństwo, synu mój, boś jest syn dobrego a cnotliwego męża!
8 A Anna, żona jego, i Sara, córka ich, płakały.
9 A gdy się rozmówili, rozkazał Raguel skopu zabić i nagotować ucztę. A gdy ich prosił, aby siedli do obiadu,
10 rzekł Tobiasz: Ja tu dziś jeść ani pić nie będę, aż pierwej potwierdzisz prośbę moję a obiecasz mi dać za żonę Sarę, córkę twoję.
11 Które słowo Raguel usłyszawszy, zlękł się, wiedząc, co się przydało onym siedmi mężom, którzy byli weszli do niej, i począł się bać, by się i temu takież nie zstało. A gdy się ociągał a żadnej odpowiedzi nie dawał proszącemu,
12 rzekł mu Anjoł: Nie bój się dać jej za tego, bo temu bojącemu się Boga ma się dostać za żonę córka twoja i dlatego jej inszy mieć nie mógł.
13 Rzekł tedy Raguel: Nie wątpię, że Bóg modlitwy i łzy moje przed oczy swe przypuścił,
14 i wierzę, że dlatego sprawił to, żeście przyszli do mnie, żeby się ta złączyła z rodem swym według Zakonu Mojżeszowego. A teraz nic nie wątp, że ją dam tobie.
15 I ująwszy prawą rękę córki swej, w prawą rękę Tobiaszowi podał, mówiąc: Bóg Abrahamów i Bóg Izaaków, i Bóg Jakubów niech będzie z wami i ten was niechaj złączy, i niech wypełni błogosławieństwo swoje nad wami.
16 I wziąwszy kartę, uczynili zapis małżeństwa.
17 A potym używali, błogosławiąc Boga.
18 I przyzwał Raguel do siebie Anny, żony swojej, i rozkazał jej, aby nagotowała drugą komorę.
19 I wwiodła do niej Sarę, córkę swoję, i płakała.
20 I rzekła jej: Bądź mężnego serca, córko moja: Pan niebieski niech ci da wesele za tęsknicę, którąś cierpiała.
A gdy się nawieczerzali, wprowadzili młodzieńca I do niej.
2 A pamiętając Tobiasz namowy Anjołowe, wyjął z torby swej kęs wątroby i włożył ją na węgle żywe.
3 Rafael tedy i Anjoł pojmał czarta i przywiązał go na puszczy Wyższego Egiptu.
4 Tobiasz tedy napominał pannę i rzekł jej: Saro, wstań, a módlmy się Bogu dziś i jutro: I bo przez te trzy nocy z Bogiem się złączamy, a po trzeciej nocy będziem w małżeństwie naszym.
5 Bośmy synowie świętych, a nie możem się tak złączać jako narodowie, którzy nie znają Boga.
6 I wstawszy pospołu, pilnie się oboje wespół modlili, aby im zdrowie było dane.
7 I rzekł Tobiasz: Panie Boże ojców naszych, niech cię błogosławią niebiosa i ziemie, i morze, i źrzódła, i rzeki, i wszytkie stworzenia twoje, które w nich są!
8 Tyś stworzył Adama z muła ziemie i dałeś mu pomoc, Hewę.
9 A teraz, Panie, ty wiesz, żeć nie dla zbytku biorę siostrę moję za żonę, ale tylko dla miłości potomstwa, w którym by było błogosławione imię twoje na wieki wieków.
10 Sara też mówiła: Smiłuj się nad nami, Panie, smiłuj się nad nami! i niech się oboje starzejemy pospołu zdrowo.
11 I zstało się około pienia kurów, kazał Raguel zawołać sług swoich i szli z nim pospołu, aby grób wykopali.
12 Bo mówił: By mu się snadź takież nie przydało jako i onym drugim siedmiom mężom, którzy weszli do niej.
13 A gdy dół zgotowali, wróciwszy się Raguel do żony swej, rzekł jej
14 Pośli jednę z dziewek twoich a niech spatrzy, jeśli umarł, abych go pogrzebł pierwej, niż rozednieje.
15 A ona posłała jednę z dziewek swych, która wszedszy do komory, nalazła je żywe i zdrowe, śpiące z sobą.
16 I wróciwszy się, powiedziała dobrą nowinę. I błogosławili Pana, to jest Raguel i Anna, żona jego,
17 i rzekli: Błogosławimy cię, Panie Boże Izraelski, że się nie zstało, jakośmy mniemieli.
18 Boś uczynił z nami miłosierdzie twoje i wygnałeś od nas nieprzyjaciela, który nas przeszladował.
19 A smiłowałeś się nade dwiema jedynaki. Dajże im, Panie, aby cię zupełniej błogosławili i ofiarę tobie chwały twej i zdrowia swego ofiarowali: aby poznali wszyscy narodowie, iźeś ty jest Bóg sam na wszytkiej ziemi.
20 I wnet rozkazał sługom swym Raguel, żeby zasypali dół, którzy byli uczynili pierwej, niż rozedniało.
21 A żenie swej rzekł, aby nagotowała ucztę i narządziła wszytko, czego na strawę trzeba było podróżnym.
22 Kazał też zabić dwie jałowice tłuste i czterzy barany i sprawić wesele na wszytkie sąsiady swoje i na wszytkie przyjacioły.
23 I poprzysiągł Raguel Tobiasza, żeby dwie niedzieli zmieszkał u niego.
24 A ze wszytkiego, co dzierżał Raguel, połowicę dał Tobiaszowi. I uczynił zapis, żeby połowica, która zostawała po ich śmierci, na Tobiasza spadła.
Wezwał tedy Tobiasz Anjoła do i siebie, którego i rozumiał być człowiekiem, i rzekł mu: Azariaszu, bracie, proszę, abyś posłuchał słów moich.
2 Bych ci się sam dał za sługę, nie będę dosyć godny opatrzności twojej.
3 Wszakże proszę cię, żebyś wziął sobie bydlęta abo sługi i szedł do Gabela do Rages, miasta Medskiego, i oddał mu cyrograf jego, a odebrał od niego pieniądze i prosił go, aby przybył na wesele moje.
4 Bo sam wiesz, że ociec mój dni liczy, a jeśli omieszkam jednym dniem więcej, zafrasuje się dusza jego.
5 A iście też widzisz, jako mię poprzysiągł Raguel, którego poprzysiężenia wzgardzić nie mogę.
6 Rafael tedy, wziąwszy czterzech sług Raguelowych i dwa wielbłądy, poszedł do Rages, miasta Medskiego, a nalazszy Gabela oddał mu cyrograf jego i odebrał od niego wszytkie pieniądze.
7 I oznajmił mu o Tobiaszu, synu Tobiaszowym, wszytko, co się zstało, i przywiódł go z sobą na wesele.
8 A gdy wszedł do domu Raguelowego, nalazł Tobiasza za stołem siedzącego, i przyskoczywszy, pocałowali jeden drugiego. I płakał Gabelus a błogosławił Pana Boga,
9 i rzekł: Niech ci błogosławi Bóg Izraelski, boś jest syn barzo dobrego męża i sprawiedliwego, i bogobojnego, i jałmużny czyniącego;
10 I niech będzie mówione błogosławienie nad żoną twoją i nad rodzicy waszymi:
11 i abyście oglądali syny wasze i syny synów waszych aż do trzeciego i czwartego pokolenia, i nasienie wasze niech będzie błogosławione od Boga Izraelskiego, który króluje na wieki wieków.
12 A gdy wszyscy rzekli: Amen! siedli do uczty, ale i wesele małżeńskie z bojażnią Bożą sprawowali
A gdy się długo zabawiał Tobiasz dla wesela, frasował się ociec jego Tobiasz, mówiąc: Co mniemasz, czemu mieszka syn mój, ale czemu go tam zatrzymano?
2 Co mniemasz, podobno Gabelus umarł a nikt mu nie odda pieniędzy?
3 I jął się barzo frasować sam i Anna, żona jego, z nim, i poczęli oboje społem płakać, przeto iż się syn ich na dzień naznaczony do nich nie wrócił.
4 Płakała tedy matka jego nieutulonemi łzami i mówiła: Ach, ach ci mnie, synu mój! Na cośmy cię posłali iść w cudzy kraj, światłość oczu naszych, podporę starości naszej, pociechę żywota naszego, nadzieję potomstwa naszego.
5 Mając w tobie samym wszytko wespół, nie mieliśmy cię puszczać od siebie.
6 Której mówił Tobiasz: Milcz a nie frasuj się! Zdrów ci jest syn nasz. Dosyć wierny jest on mąż, z którymeśmy go posłali.
7 Lecz ona żadnym obyczajem nie mogła być pocieszona, ale na każdy dzień wybiegając, wyglądała i obchodziła wszytkie drogi, przez które nadzieja się pokazowała, że się miał wrócić, aby go, jeśli można rzecz, z daleka przychodzącego ujźrzała.
8 A Raguel zaś mówił do zięcia swego: Zostań tu, a ja poślę posłańca o zdrowiu twoim do Tobiasza, ojca tego.
9 Któremu Tobiasz rzekł: Ja wiem, że ociec mój i matka moja dni teraz liczą i duch ich frasuje się w nich.
10 A gdy wielą słów Raguel prosił Tobiasza, a on go żadnym sposobem słuchać nie chciał, dał mu Sarę i połowicę wszytkiej majętności swojej, w sługach, w służebnicach, w bydle, w wielbłądach, w krowach i pieniędzy wiele, i puścił go od siebie zdrowego i wesołego,
11 mówiąc: Anjoł Pański święty niechaj będzie na drodze waszej a niech was zdrowe doprowadzi, a żebyście naleźli wszytko dobre około rodziców waszych, a żeby oglądały oczy moje syny wasze pierwej, niżli umrę.
12 A ująwszy rodzicy córkę swą, pocałowali ją i puścili w drogę,
13 upominając ją, aby czciła świekry, miłowała męża, rządziła czeladź, dom sprawowała a sama siebie zachowała bez przygany.
A gdy się wracali, przyszli do Charan, który jest w pół drogi ku Niniwie, jedenastego dnia.
2 I rzekł Anjoł: Tobiaszu, bracie, wiesz, jakoś zostawił ojca swego.
3 A tak, jeślić się podoba, pódźmy naprzód, a po lekku niech za nami czeladź idzie pospołu z żoną twoją i z dobytkiem.
4 A gdy się to podobało, żeby szli, rzekł Rafael do Tobiasza: Weźmi z sobą z żółci rybiej, bo będzie potrzebna. Wziął tedy Tobiasz z onej żółci i poszli.
5 A Anna siadała przy drodze na każdy dzień na wierzchu góry, skąd mogła widzieć z daleka.
6 A gdy z onegoż miejsca wyglądała przyszcia jego, ujźrzała z daleka i natychmiast poznała przychodzącego syna swego, i bieżawszy, powiedziała mężowi swemu, rzekąc: Oto syn twój idzie.
7 I rzekł Rafael do Tobiasza: Ale skoro wnidziesz do domu twego, natychmiast pokłoń się Panu Bogu twemu, a podziękowawszy mu, przystąp do ojca swego i pocałuj go.
8 I wnet pomaż oczy jego tą żółcią rybią, którą z sobą niesiesz, bo wiedz, iż się natychmiast otworzą oczy jego i ujźrzy ociec twój światłość niebieską, i uraduje się, gdy cię ujźrzy.
9 Tedy przybieżał naprzód pies, który był przy nim w drodze, a jako poseł przyszedszy, radował się marganiem ogona swego.
10 I powstawszy ślepy odec jego, jął, potykając się, bieżeć, a dawszy rękę słudze wybieżał przeciwko synowi swemu.
11 I począwszy, pocałował go z żoną swoją, i poczęli oboje płakać od radości.
12 A pokłoniwszy się Bogu i podziękowawszy, usiedli.
13 Tedy Tobiasz wziąwszy żółci rybiej, pomazał oczy ojca swego.
14 I poczekał jakoby około pół godziny, i poczęło bielmo z oczu jego schodzić jako błonka jajeczna.
15 Którą ująwszy Tobiasz, śdągnął z oczu jego i natychmiast wzrok wziął.
16 I chwalili Boga, to jest on i żona jego, i wszyscy, którzy go znali.
17 I mówił Tobiasz: Błogosławię dę Panie, Boże Izraelski! Iżeś ty mnie skarał i tyś mię uzdrowił, a oto ja widzę Tobiasza, syna mego.
18 Weszła też po siedmiu dni Sara, żona jego, i wszytka czeladź zdrowo, i bydło, i wielbłądowie, i pieniędzy żeninych siła; ale i one pieniądze, które był odebrał od Gabela.
19 I powiedział rodzicom swym wszytkie dobrodziejstwa Boże, które przeciw niemu uczynił przez człowieka, który go prowadził.
20 I przyszli Achior i Nabat, cioteczni bracia Tobiaszowi, weseląc się, do Tobiasza, i radując się z nim ze wszytkiego dobra, które przeciw niemu Bóg był pokazał.
21 I przez siedm dni używając, weselili się wszyscy z radością wielką.
Tedy wezwał do siebie Tobiasz syna swego i rzekł mu: Co możemy dać mężowi temu świętemu, który z tobą przyszedł?
2 Odpowiadając Tobiasz, rzekł ojcu swemu: Ojcze, co mu za zapłatę damy abo co może być godnego dobrodziejstw jego?
3 Mnie prowadził i przyprowadził zdrowego, pieniądze od Gabela on odebrał, żonę on mi zjednał i czarta od niej on zahamował, radość rodzicom jej uczynił, mnie samego od pożarcia ryby wybawił, tobie też uczynił, że widzisz światłość niebieską i wszego dobra jesteśmy napełnieni przezeń. Cóż mu za to możemy dać słusznego?
4 Ale proszę dę, ojcze mój, żebyś go prosił, jeśli snadź będzie raczył połowicę wszytkiego, co przyniesiono, sobie wziąć.
5 I przyzwawszy go, to jest ociec i z synem, odwiedli go na stronę i poczęli prosić, żeby raczył za dobre przyjąć połowicę wszytkiego, co przynieśli.
6 Tedy im powiedział potajemnie: Błogosławcie Boga Niebieskiego a przed wszytkimi żywiącymi wyznawajcie mu, bo uczynił nad wami miłosierdzie swoje.
7 abowiem tajemnicę królewską taić dobrze jest ale sprawy Boskie objawiać i wyznawać poczciwa rzecz jest
8 Dobra jest modlitwa z postem i z jałmużną, więcej niżli skarby złota chować,
9 abowiem jałmużna od śmierci wybawia i ona jest, która oczyściła grzechy i czyni, że się najduje miłosierdzie i żywot wieczny.
10 A d, którzy czynią grzech i nieprawość, są nieprzyjaciele dusze swojej.
11 Objawiam wam tedy prawdę i nie zataję przed wami tajemnej mowy.
12 Gdyś się modliwał z płaczem i pogrzebałeś umarłe, i zostawiałeś obiad twój a kryłeś umarłe przez dzień w domu twoim, a w nocyś je pogrzebał: jam ofiarował twoję modlitwę Panu.
13 A iżeś był przyjemny Bogu, potrzeba było, aby cię pokusa doświadczyła.
14 A teraz posłał mię Pan, abych cię uzdrowił, i Sarę, żonę syna twego, od czarta wybawił.
15 Jam jest bowiem Rafael Anjoł, je den z siedmi, którzy stojemy przed Panem.
16 A gdy to usłyszeli, strwożyli się, i drżąc padli na ziemię na oblicze swoje.
17 I rzekł im Anioł: Pokój wam, nie bójcie się!
18 Abowiem gdym był z wami, byłem z wolej Bożej: tegoż błogosławcie i śpiewajcie mu.
19 Zdałem ci się po prawdzie z wami jeść i pić, ale ja pokarmu niewidzianego i napoju, który od ludzi oglądan być nie może, używam.
20 A tak czas jest, abych się wrócił do tego, który mię posłał; a wy błogosławcie Boga a opowiadajcie wszytkie dziwy jego.
21 A gdy to wymówił, zniknął z oczu ich i więcej go widzieć nie mogli.
22 Tedy upadszy na oblicze, przez trzy godziny błogosławili Boga, a powstawszy, opowiadali wszytkie dziwy jego.
A starszy Tobiasz otworzywszy usta swe, błogosławił Pana i rzekł: Wielkiś jest, Panie, na wieki i na wszytkie wieki królestwo twoje!
2 Abowiem ty karzesz i zbawiasz, przywodzisz do piekła i zaś wywodzisz, i nie masz, który by uszedł ręki twojej.
3 Wyznawajcie Panu, synowie Izrael, a w oczach narodów chwalcie go!
4 Abowiem was dlatego rozproszył między narody, które go nie znają, abyście wy opowiadali dziwy jego i przywiedli je do wiadomości, że nie masz inszego Boga wszechmocnego oprócz niego.
5 On ci nas pokarał dla nieprawości naszej i on nas zbawi dla miłosierdzia swego.
6 Patrzcież tedy, co z nami uczynił, a z bojaźnią i ze drżeniem wyznawajcie mu, a Króla Wieków wywyższajcie w uczynkach waszych.
7 A ja w ziemi niewolstwa mojego wyznawać mu będę, że okazał majestat swój nad grzesznym ludem.
8 Nawróćcie się tedy grzesznicy a czyńcie sprawiedliwość przed Bogiem, wierząc, że uczyni z wami miłosierdzie swoje.
9 A ja i dusza moja będziem się w nim weselić.
10 Błogosławcie Pana wszyscy wybrani jego, obchodźcie dni wesela i wyznawajcie mu.
11 Jeruzalem, Miasto Boże, skarał cię Pan dla uczynków rąk twoich.
12 Wyznawaj Panu w dobrach twoich a błogosław Boga wieków, żeby zaś zbudował w tobie przybytek swój a przyzwał zaś do ciebie wszytkie więźnie i żebyś się weseliło na wszytkie wieki wieków.
13 Będziesz się świecić jasną światłością i wszytkie granice ziemskie będą się tobie kłaniać.
14 Narodowie z daleka przydą do ciebie, i dary przynosząc, będą się w tobie kłaniać Panu, a ziemię twoję za poświęcenie mieć będą.
15 Abowiem imienia wielkiego będą w tobie wzywać.
16 Przeklęci będą, którzy by dę wzgardzili, a potępieni będą wszyscy, którzy by clę bluźnili, i błogosławieni będą, którzy cię zbudują.
17 A ty się weselić będziesz z synów twoich, bo wszyscy będą błogosławieni i będą do Pana zgromadzeni.
18 Błogosławieni wszyscy, którzy cię miłują i którzy się weselą z pokoju twego.
19 Duszo moja, błogosław Pana, abowiem wybawił Jeruzalem, miasto swe, od wszech ucisków jego Pan Bóg nasz.
20 Błogosławiony będę, jeśli będzie szczątek nasienia mego, aby patrzył na świetność miasta Jeruzalem.
21 Bramy Jerozolimskie z safiru i smaragdu będą zbudowane i z kamienia drogiego wszytek okrąg murów jego.
22 Kamieniem białym i czystym wszytkie ulice jego będą położone, a po ulicach jego będą śpiewać: Alleluja!
23 Błogosławiony Pan, który je wywyższył, a niech będzie królestwo jego na wiek wieków nad nim. Amen.
I skończyły się mowy Tobiaszowe. A Tobiasz po oświeceniu swoim żył czterdzieści i dwie lecie i widział syny wnuków swoich.
2 Wypełniwszy tedy sto dwie lecie, pogrzebion jest uczciwie w Niniwie.
3 Pięćdziesiąt bowiem i sześć lat mając, wzrok stracił, a w sześcidziesiąt lat zaś wziął.
4 A ostatek żywota jego był w weselu i z dobrym pomnożeniem bojaźni Bożej postępował w pokoju.
5 A w godzinę śmierci swej przyzwał do siebie Tobiasza, syna swego, i siedm młodzieńców synów jego, wnuków swoich, i rzekł im:
6 Blisko będzie zginienie Niniwe. Bo nie upadło słowo Pańskie, a bracia naszy, którzy są rozproszeni z ziemie Izraelskiej, wrócą się do niej.
7 I wszytka pusta ziemia jej napełni się, a dom Boży, który w niej spalono, zasię zbudowany będzie. I tam się wrócą wszyscy, którzy się Boga boją.
8 I opuszczą pogani bałwany swoje, i przydą do Jeruzalem, i będą w nim mieszkać.
9 I będą się w nim weselić wszyscy królowie ziemie, kłaniając się królowi Izraelskiemu.
10 Słuchajcie tedy, synowie moi, ojca waszego: służcie Panu w prawdzie a starajcie się, żebyście to czynili, co mu się podoba.
11 synom waszym przy każcie, aby czynili sprawiedliwości i jałmużny, żeby pamiętali na Boga i błogosławili go na każdy czas w prawdzie i ze wszytkiej siły swojej.
12 Teraz tedy, synowie, słuchajcie mię, a nie mieszkajcie tu, ale któregokolwiek dnia pogrzebiecie matkę waszę w jednym grobie podle mnie, odtąd uprostujcie kroki wasze, abyście wyszli stąd,
13 bo widzę, iż nieprawość jego uczyni mu koniec.
14 I zstało się, po śmierci matki swej Tobiasz wyszedł z Niniwe z żoną swą i z synami, i z synami synów, i wrócił się do świekrów swoich.
15 I nalazł je zdrowe w starości dobrej i miał pieczą o nich, i on zawarł oczy ich, i on wziął wszytko dziedzictwo domu Raguelowego. I oglądał piąte pokolenie, syny synów swoich.
16 A wypełniwszy dziewięćdziesiąt dziewięć lat w bojażni Pańskiej, z weselem go pogrzebu.
17 A wszytek ród jego i wszytko pokolenie jego trwało w świętym żywocie i w świętym obcowaniu, tak iż byli przyjemni tak Bogu jako i ludziom, i wszytkim mieszkającym na ziemi.